Noże myśliwskie | Bushcraft | Noże z damastu | Nessmuk
TLIM KNIVES - strona główna
 
Noże dostępne / Available Knives

Dostępne ostrza / Available Blades
 
Jak powstają moje noże
Testy, recencje, opisy noży
Kontakt / E-mail
 
FAQ - najczęściej zadawane pytania
 
Noże
- bushcraft / survivalowe
- chromy
- industrial camo
- toxic
- Ms TNT
- field grade
- damasty
- noże myśliwskie
- nessmuk
- fallout knives
- skandynawskie
 
 
 

Tlim Knives - strona główna /// Testy, opisy artykuły // Mały myśliwy, a imię jego - Hunterek. (swider)


------Ale czy tylko dla myśliwych? Ja mówię głośne i stanowcze - NIE! A dlaczego, zapytacie? Bo robiłem nim
praktycznie wszystko co człowiek może robić nożem w terenie - człowiek... który nie jest myśliwym (no chyba, że
podciągnąć pod myślistwo bezkrwawe łowy z aparatem przy oku, ewentualnie godziny spędzone na myśleniu... coby
tu jeszcze pokroić ) - a nóż spisywał się znakomicie. Ale po kolei...

Dziecko Tlima o słodko brzmiącej nazwie Hunterek doczekało się wielu modyfikacji i wersji. Projekt szalenie utylitarny,
przemyślany, nie przegadany, bez zbędnych udziwniaczy i upiększaczy - Po prostu nóż do roboty.

Np. roboty grillowej - nie śmiejcie się! To bardzo ciężka i żmudna praca.

Z czego powstał? Nóż - nie grill. Szczegóły poniżej...
Nasze przenośne dziugadełko to konstrukcja full tang, zostało wykonane z wysokowęglowej, niskostopowej
stali narzędziowej - NC6. Dla mnie OGROMNY plus. Wreszcie coś z czarną, węglową duszą... Wiem, wiem, niektórzy
wolą bezobsługowe i bezduszne (nie obrażajcie się! To tylko moje, prywatne do bólu i przesiąknięte szczerością,
zdanie ) nierdzewki, ale... o tym może później. W tym miejscu ten suchy fakt wystarczy.

Wersja, którą posiadam to model w którym zmienił się sposób hartowania, z bainitycznego na martenzytyczne (wybita
na głowni literka "W" symbolizuje wielocyklową obróbkę cieplną). Czy to dobrze, czy może źle? Hartowanie stali na
martenzyt powoduje, że nieznacznie wzrasta jej twardość i długość trzymania ostrości, ale traci na plastyczności i
sprężystości, w porównaniu z hartowaniem bainitycznym. Wszystko ma swoje zady i walety, dla każdego coś miłego.
Mnie akurat ten zabieg troszkę zestresował, bałem się wykruszeń przy cięższych pracach, bo jak wspomniałem
wcześniej, myśliwym nie jestem i nożyk na skórowaniu nie skończy... ale, jak przeczytacie później - niepotrzebnie się
martwiłem.

Nie chcę więcej się rozwodzić nad kwestią obróbki stali, nie czuję się na siłach i brak mi kompetencji w temacie
hartowania. A jeśli palnąłem jakieś głupstwo - wybaczcie - chciałem dobrze... zapewne wyszło, jak zawsze.

Skoro mowa o hartowaniu, to także pośrednio mowa o jednym z żywiołów - ogniu. Moja wariacja fotograficzna na
ten temat:

Rękojeść została wykonana z dobrze znanej i raczej lubianej (parszywy rym, wiem) micarty. Nic więcej do szczęścia
mi nie potrzeba, rozumiem, że jest hyper-duper G10 i takie tam, ale po co? Szkoda żeby takie duperele podwyższały
koszt noża (który w parze z jakością stanowi złoty środek), skoro taka micarta w zupełności wystarczy do
stawianych przed nią zadań i sprawdzi się w warunkach bojowych.

Na zakończenie tej części kilka suchych faktów podsumowujących i zdjęcie porównawcze z innymi nożami:
- długość głowni: 80 mm (w tym 76 mm krawędzi tnącej),
- długość rękojeści: 105 mm,
- długość całkowita: 185 mm,
- grubość głowni: ~2.92 mm,
- waga: 118 g,
- stal: NC6 hartowana na martenzyt (wielocyklowa obróbka cieplna),
- materiał rękojeści: micarta.
- konstrukcja full tang, szlif skandynawski, klinga w typie drop point,

Od lewej: CSK, Mora, Hunterek i 211 Activator.


Hunterek dotarł do mnie przed samym wyjazdem w Bieszczady. Bardzo mi na tym zależało. Test nożyka w terenie, to
jest to co tygryski lubią... tfu! Jakie tygryski?! Niedźwiadki - w końcu to Beskidy Wschodnie, a nie jakieś tam
Himalaje.
Tak więc od początku...

Po pierwsze wygoda użytkowania, chwyt. Dla mnie jak najbardziej ok. Nie mam dużych dłoni (rozmiar 8.5). Rękojeść wyprofilowana w sposób, rzekłbym uniwersalny, nie powinno być większego problemu z dopasowaniem do dłoni.

Materiał pokrycia przyjemny w dotyku, lekko chropowaty, a jednocześnie delikatny, zmatowiony. Co najważniejsze nie
ślizga się przy chwycie "na mokro"... właśnie - mokro. To słowo towarzyszyło mi przez cały 12-dniowy urlop.
Wyobraźcie sobie, że na te 12 dni, miałem marne 3 (słownie: trzy!) dni słońca. Cały czas lało (powinienem napisać
inaczej, ale powstrzymam się, damy mogą czytać)...

lało, lało, lało, lało... lało, lało, lało, lało... i lało. A potem jeszcze lało. Pisałem już, że lało?

Wiecznie mokro, jedynie w lesie szło jakoś wytrzymać. Gęste bukowo-świerkowe lasy chroniły przed tym dziadostwem, spadającym z nieba. Ale nie ma tego złego...

Jak pisałem na początku (a obiecałem do tego wrócić) stal z jakiej został zrobiony nóż to węglówka, a co za tym
idzie, przy nieroztropnym zaniedbaniu, nasz mały przyjaciel może złapać rudzielca. Pomyślicie teraz, że warunki jakie
miałem z powodzeniem mogą pomóc w przyozdabianiu głowni, w zawsze modną czerwień... że bezustannie będę musiał
uważać, dbać, wycierać, natłuszczać co po chwila... A guzik! Nóż dzielnie przetrzymał te tortury. Przytroczony... lepiej
napisać - przyklejony - bo praktycznie go nie ściągałem... do mego boku - o tak właśnie:

.... nieustannie znosił obfite opady (ileż to razy przemokłem zupełnie, a Hunterek wraz ze mną), strugał mokre patyki,
dzielnie siekał grzyby, ciął mnóstwo zawilgoconych materiałów, po czym otarty o brudne i nie do końca suche portki,
lądował w pochewce (którą wykonał Pitt - trzeba wspomnieć). Ok, ok... przyznaję szczerze, że ze 3 razy zdarzyło mi
się umyć go porządnie w strumieniu i wytrzeć suchą szmatką.

Toż to zbrodnia i zachowanie dalece odbiegające od standardów postępowania z węglówkami - zakrzykną w złości
niektórzy. Może... ale w końcu nóż, jaki nabyłem, ma być terenowym robolem, a nie wychuchanym półkowniczkiem
i słodziuchnym pieścidełkiem - oł noł. W każdym razie... po tygodniu takiego niewybrednego traktowania (dzień w
dzień), nożyk złapał dosłownie kilka niewielkich plamek rdzy powierzchniowej. Wystarczyło 0.5 min. szorowania
gąbeczką z Cifem i po rudej ani śladu.
Wniosek? Nie taki diabeł straszny jak go malują. A ode mnie, wspomniany już wyżej, OGROMNY +, za wybór stali do
produkcji noży z tej serii.
Ocena (nie)rdzewności: 5+.
Ocena wygody użytkowania i chwytu: 5.

W lesie znalazłem małych pomocników do sprawdzenia uchwytu. Dziewczęta, stwierdziły, że kosałka niczego sobie i można nią komfortowo pracować. Dzięki wam, piękności moje.

 

Cięcie, ciachanie, chlastanie, krojenie, ścinanie, ucinanie, porcjowanie, struganie... to do czego najczęściej używamy
noża - przynajmniej ja.
Zacznijmy od pracy w lesie. Struganie tym nożykiem to poezja, włazi w drzewo jak w masło (naturalnie roślinne, w
końcu to las ). Testowany co prawda głównie na mokrej i miękkiej leszczynie, ale z buczyną (bardzo twarda) też
zmierzył się kilkukrotnie i... nie zawiódł mnie wcale. Patrząc na rozmiar klingi o rąbaniu możemy zapomnieć, do tego
zresztą służą inne narzędzia, najlepiej siekiera. Za to jeśli chodzi o batonowanie mniejszych szczapek - jak
najbardziej, nie klinuje się, radzi sobie dobrze. Oprawianie grzybów (czyszczenie, okrajanie), inne prace wymagające
precyzji i operowania czubkiem, nie stanowią dla niego wyzwania, wręcz do takich robótek został stworzony. Pracuje
się przyjemnie i komfortowo.
Ocena: 5+.

Trzymanie ostrości. Wg moich kryteriów - stosunkowo długo. Calutki dzień intensywnej pracy: cięcia, strugania, krojenia, wycinania kawałków ściółki (gleba raczej kamienista, była okazja sprawdzenia odporności na wykruszenia). Zanotowałem nieznaczny spadek ostrości, w każdym razie ostrość robocza zachowana. Żadnych wykruszeń czy odkształceń krawędzi tnącej. Po powrocie do domu kilka chwil na ostrzenie (używałem bliżej niezidentyfikowanego, idealnie płaskiego kamienia, który służył do wykładania posadzki, bo - o ja durny - zapomniałem ostrzałki), nóż wraca do stanu golenia. Ostrzy się naprawdę: szybko - stal; łatwo - szlif skandynawski; przyjemnie - hmm... bo tak. Należy też wspomnieć o agresji cięcia, zaskoczyła mnie na plus. Nożyk wgryzał się w cięty materiał, niczym wygłodniały kochanek w tyłek swojej lubej.
Ocena: 5.

Kuchnia. Tu, napiszę szczerze, troszkę się zawiodłem... to czego się obawiałem czyli niski szlif skandynawski dał znać
o sobie. Cięte, twarde produkty (jak np.: jabłko, marchew) były na granicy (no może ciupkę przed granicą)
rozłupywania. Nie było najgorzej (myślałem, że będzie trudniej), ale powiedzmy - średnio. Choć spokojnie, żarełko na
grill'a czy pociachać żywność na jakąś bogatą jajkownicę - można i wcale źle nie jest. Jeśli chodzi o oprawianie
mięsa, wycinanie małych chrzęści, kostek, nadmiaru tłuszczu i ścięgien - z tymi zadaniami nożyk poradził sobie
wzorowo (w końcu to mały myśliwy). Życie składa się z kompromisów, nie spodziewałem się wygody pracy na
poziomie kuchenniaka Hiromoto, ale spokojnie da się przeżyć, nie ma co rozpaczać i demonizować.
Ocena: 4.

Konkludując ten grafomański (trochę nudny i nieskładny) wywód, należy przyznać jedno - Hunterek to nóż
przemyślany z mocą utylitaryzmu. Osobom wiedzącym czego chcą od noża terenowego... surwajwalowi oraz
podobnym hasłom, mającym demagogiczno-pejoratywne konotacje, mówimy brzydkie i wulgarne - spadaj!...
rozumiejących i wiedzących, że nóż w teren nie musi posiadać sześciocalowej klingi o grubości łomu, Hunterek
odwdzięczy się nienachalnym wdziękiem malucha, swoją lekkością, a co za tym idzie łatwością przenoszenia i
wielokrotnie zaskoczy mocą, uniwersalnością oraz przyjemnością użytkowania. Czego Wam i sobie życzę.

PS.
Dlaczego nie ma ocen celujących? Ano... nie ma co Tlima demobilizować (tak, tak, demobilizować), zawsze pozostaje
coś do poprawienia, udoskonalenia, nic w świecie idealne nie jest, choć pozornie może się takie wydawać. Nie należy
brać przykładu z dr. Fausta i broń nas Boże od myśli: "Trwaj chwilo, jesteś piękna!"...

PPS.
Zapomniałbym (Bilobil już kupiłem) wspomnieć, że nie wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa - proszę docenić tą
szczerość! Pośród zamieszczonych obrazków są i wyprodukowane przez moją piękniejsza i stokrotnie mądrzejszą
połówkę. Z tego miejsca, niezmiernie jej dziękuję.

Tylko oddaj mi ten nóż... mówiłaś, że Ci się nie przyda... ej!

 

swider

 

 

 

 

 

 

 
 
Zobacz również:
-
Stal na noże (kali)
- Skandynawek w Bieszczadach (vrtel)
- Tlim skandynawopodobny FG (Sybir)
- Bushcraft FG (Vrtel)
- Nessmuk FG (Vick)
- Jeden z pierwszych noży skandynawskich..(U99)
- Ostrzenie noża bushcraft (Jumbo) ostrzenie cześć druga
- Jak ostrzyć noże - Przeglą ostrzałek (Melon)
Jeśli chcesz być informowany o nowych dostępnych nożach, nowych artykułach, tutorialach, zmianach na stronie - podaj swój email.
If you wish to be informed about new available knives, new articles, tutorials, changes to the site - enter your email.

Tlim Knives Newsletter.
 Zapisz / Subscribe
 Wypisz / Unsubscribe

 
 Copyright 2004-2010 Tlim - Knives - Noże myśliwskie, bushcraft, stal damasceńska