Po
wigilijnym obżarstwie kilka wypadów do lasu jest jak najbardziej wskazanych. Okazją
do tego był kolejny nóż od Tlima jakim dane było mi się pobawić. Tym razem dostałem
do ręki produkt z wyższej półki. Nazwijmy go roboczo Scagel - od nazwiska
legendarnego knifemakera, który zainspirował Tlima. Na
początek nieco historii. William Scagel, znany też jako Old Bill
(1873 - 1963), amerykański konstruktor i wynalazca, marynarz, drwal, knifemaker,
malarz, ogrodnik, człowiek "złota rączka". Od 1920 roku prowadził własny warsztat,
w którym samodzielnie wyrabiał noże i siekiery. Spod jego ręki wychodziły noże
myśliwskie, rzeźnickie, kuchenne, bowie,
fightery oraz noże składane. Scagel stosował różne rodzaje stali
oprawiając swe noże w bogatą gamę materiałów: poroże, kość, kamienie szlachetne,
mosiądz, skórę. Opracował też własną technologię hartowania. Jego wyroby osiągają
dziś na rynku kolekcjonerskim zawrotne sumy i są inspiracją dla kolejnych pokoleń
knifemakerów. Obecnie
z Williamem Scagelem najbardziej kojarzone są duże noże myśliwskie i obozowe oprawiane
w tradycyjne materiały i tak właśnie wygląda otrzymany przeze mnie nóż. Trochę
danych technicznych: dł. całkowita - 29 cm dł. ostrza - 16 cm gr.
ostrza w najgrubszym miejscu - 5,2 mm waga - 290 g Materiały
i forma: Klingę wykonano ze stali narzędziowej NC6, hartowanej bainitycznie,
szlif wypukły (convex), grubość przy krawędzi tnącej, ok 0,8 mm. Głownia na całej
swej długości posiada wydatną krzywiznę. Na grzbiecie długie fałszywe ostrze kończące
się ok. 3cm przed gardą. Czubek klingi zadarty ponad linię grzbietu (trailing
point). Rękojeść to kompozycja brązu, alpaki, fibry, skóry
i poroża jelenia. Konstrukcję rękojeści wzmacnia niepozorny acz ozdobny pin mozaikowy.
Wykonany z brązu jelec zabezpiecza dłoń przed zsunięciem się na ostrze, np. podczas
wbijania. Końcowy odcinek rękojeści, wykonany z poroża wieńczy róża poprawiająca
chwyt noża.
Pierwsze
wrażenia: Prosta stal, tradycyjne materiały, klimat Dzikiego Zachodu. Nóż
bardzo elegancki, wydawałoby się na półkę a nie w teren. Klasyczne kształty a'la
bowie przywołują jednak na myśl czasy Alamo, polowań na bizony, traperów w czapkach
z szopa, czasy walk z Indianami i wydzierania naturze rozległych połaci Ameryki
Północnej. Taki nóż powinien poradzić sobie ze skórowaniem, tudzież dobiciem dużego
zwierza, porcjowaniem mięsa, przygotowaniem traperskiego jedzenie w kotle nad
ogniskiem. Taki nóż to także poważny argument w dyskusji z przygodnie napotkanym
adwersarzem. To również wyznacznik naszego statusu, przedmiot dumy, którym możemy
się pochwalić wtryniając nocą fasolę przy ognisku. Wróćmy jednak
na ziemię, nóż testowany był w Małopolsce, w kuchni i podmiejskim lasku, gdzie
trudno o bizony, a czerwonoskórych można spotkać jedynie na ławce pod sklepem. Praca
nożem: Zaczęło się prozaicznie, pomidor, cebula, obieranie ziemniaków,
krojenie wędliny i zamrożonego mięsa. Żeby mieć jakieś odniesienie postanowiłem
równolegle używać noża A1 marki Fallkniven, jako konstrukcji o zbliżonych
gabarytach.
W
kuchni oba noże wypadają podobnie, w sytuacji awaryjnej przy odrobinie wprawy
przygotujemy nimi "traperski" obiad, nawet wspomniane obieranie ziemniaków poszło
całkiem sprawnie.
Czas
jednak ruszyć tyłek w teren, czy też "na pole" jak to się u nas mówi. Zacząłem
od tradycyjnej próby krzesiwka. Do krzesania iskier najlepiej nadaje się część
grzbietu noża, gdzie kończy się fałszywe ostrze. Krzesanie krawędzią tnącą spowoduje
jej zawinięcie w prawie każdym nożu i nie jest najlepszym pomysłem.
Napotkawszy
zwaloną wiatrem sosnę postanowiłem trochę porąbać. Zarówno A1 jak i Scagelem rąbie
się podobnie, czyli tak sobie. Temperatura wynosiła około 8 stopni poniżej zera,
drewno zmrożone więc nie ma się co dziwić, do rąbania służy siekiera. Krawędź
tnąca Scagela zniosła te "tortury" bez szwanku, byłem bardzo zadowolony z rękojeści
a konkretnie z róży, którą jest zakończona. Dzięki niej rękojeść klinuje się w
dłoni i nie ma ryzyka, że nóż nam się z niej wyślizgnie. Obciosywanie i struganie
pomniejszych gałązek szło bardzo sprawnie. Cięcie napotkanych w lesie szmat i
worków, żaden problem. Kucie lodu na jeziorku, proszę bardzo. Nic do skórowania
nie znalazłem więc na tym zakończyłem testy.
Spostrzeżenia:
Scagel poprawnie trzyma ostrość, stal NC6 tnie agresywnie i łatwo ją ponownie
naostrzyć. Dzięki satynowanej powierzchni ostrze nie łapie łatwo rdzy, po użyciu
wystarczy je wytrzeć do sucha i to wszystko. Projekt wydaje się przemyślany. Wypukły
szlif wzmacnia klingę, jej krzywizna ułatwia skórowanie czy też zamachowe cięcia,
wydatny sztych z fałszywym ostrzem sprzyja wbijaniu. Rękojeść jest ergonomiczna,
nóż nie wyleci nam z ręki podczas cięższych prac, jelec skutecznie zabezpiecza
dłoń. Podsumowanie: Trudno pisać o estetyce, albo komuś
się coś podoba, albo nie. Dla mnie najistotniejsze było to, że Scagel okazał się
nie tylko nożem na półkę i do kolekcji, ale potwierdził w terenie swe walory użytkowe.
Miło jest mieć w kolekcji nóż, który co prawda przecieramy tylko od czasu do czasu
szmatką i prezentujemy gościom, ale mamy świadomość, że to pełnoprawne narzędzie,
które "w razie czego" nas nie zawiedzie. Ekologia: Na zakończenie
wypada mi dodać, że materiały użyte do produkcji noża ulegają biodegradacji...
...i
są przyjazne dla natury
09-01-2011
Karol Sęk (vrtel) Zobacz również: -
Bushcraft FG (Vrtel) - Jeden
z pierwszych noży skandynawskich..(U99) - Bushcrat
2 FG (allmadey) - Skandynawek
w Bieszczadach (vrtel) -
Tlim skandynawopodobny FG (Sybir) - Mały
Skandynawek FG (Kangoo) - Nessmuk
FG (Vick) - Jak
ostrzyć noże - Przeglą ostrzałek (Melon) - Czym
nóż jest, a czym już nie (Esthan) - Stal
na noże (kali) -
Dlaczego stal węglowa (Kangoo) -
Dlaczego custom (Kangoo) -
Jak naostrzyć nóż wg Kangoo
|