Trafił
się dłuższy weekend - dobra okazja by wyskoczyć w teren, trzeba skorzystać. Jako
podstawowy nóż zabieram Nessmuka. Nessmuk wyprodukowany przez Tlima,
klasa noży FG (czyli jak nazwa
wskazuje zdatny do roboty, więc nie powinien wylegiwać się na półce). Stal D2,
rękojeść Zebrano, pochwa Kydex. Na miejsce wypadu wybieramy bezludną
wyspę. Pontonem nie dysponujemy (za ciężki do wielokilometrowego przenoszenia),
więc aby się na wyspę dostać, trzeba się odrobinkę zamoczyć. Kydex
- na wodę odporny, to oczywiste. D2 podobno w niesprzyjających warunkach potrafi
łapać rdzę powierzchniową, jednak po wytarciu i wysuszeniu żadnych śladów. Być
może dlatego że kontakt z wodą był krótkotrwały, a woda była słodka. Drewno zebrano
tu powinniśmy obawiać się najbardziej wszystko OK. Szacunek dla Mistrza Tlima
za dobrą impregnację. Reasumując nie jest to nóż dla nurków, ale przypadkowy
kontakt z wodą mu nie szkodzi. No dobra, zmokliśmy trzeba wyschnąć. Rozpalamy
ognisko. Nóż pomimo że ze względu na swoje rozmiary (11cm głownia, 22cm całość)
rębaczem raczej nie jest, to daje radę, nadrabiając ostrością. Przydaje się linka.
Oczywiście, szybciej porąbiemy toporkiem albo allegrowym kukri, ale jest lato,
hipotermia nam nie grozi, więc spieszyć się nie musimy. Poza tym przy robocie
też człowiek schnie. Mamy drewno, mamy coś, co nada się na hubkę, więc bierzemy
krzesiwo w rękę i jedziemy. D2 krzesa pięknie. Bije na głowę w tej konkurencji
stal stosowaną przez Victorinoxa. Lepszy albo mniej więcej tak samo dobry w te
klocki jest Opiel z węglówki, oraz A2 stosowana przez Bark Rivera. Trochę
wyschliśmy, a tu proszę, zbiera się na deszcz. Trzeba wybudować schronienie. Nessmuczek
w dłoń, idziemy znowu rąbać. Prawdopodobnie udałoby się wybudować schronienie
samym nessmukiem, ale jest nas pięciu, mamy ze sobą dwa allegrowe kukri
i noname maczetę o grubej głowni - ciężka przez to, w dżungli trzeba by
mieć kondycję żeby nią machać, ale właśnie dzięki tej grubości nadaje się na polskie
warunki - czyli do rąbania drewna. Wspólnymi siłami budujemy chatę z długich gałęzi,
czterech ponch i dwóch pałatek. Dodatkowo używamy sznurka, folii stretch oraz
gałęzi z liśćmi. Nessmuczek dzielnie daje radę. Domek mieści spokojnie 5 ludzi,
1 psa, oraz całe wyposażenie. Co prawda wygląda jak domek ze slumsów na przedmieściach
Rio de Janeiro, ale wytrzymał nocne burze i dzienne przelotne deszcze. Do końca
wyprawy każdy z nas był suchy (nie licząc powrotnej przeprawy). Napracowaliśmy
się, czas na posiłek. Szef kuchni poleca: kasza z parówkami. Otwieranie paczek,
krojenie - jak dobry kuchenniak. Parówki kroi bez deski, w powietrzu. Pokrojone,
przygotowane, ugotowane, trzeba zjeść. Co prawda zabrałem aluminiowy, składany
niezbędnik wyprodukowany dawno temu przez SP. Elektron, ale czytałem gdzieś kiedyś
że George W. Sears używał swojego noża także w charakterze łyżki - więc trzeba
spróbować. Muszę powiedzieć że dzięki szerokiej i zaokrąglonej od góry głowni
jest wygodnie, a nawet komfortowo. Może nie tak wygodnie jak prawdziwą łyżką,
ale na pewno wygodniej niż nożami z wąską głownią. Dzięki specyficznemu kształtowi
jedzenie jest względnie bezpieczne, o ile oczywiście nie zagadamy się i nie pomyli
nam się grzbiet z krawędzią tnącą. Uwaga: nie polecam powtarzać tego eksperymentu
nieletnim. Zaś pełnoletni - jedynie na własną odpowiedzialność. Autor testu,
oraz twórca noża nie ponoszą odpowiedzialności za wypadki spowodowane użyciem
noża jako łyżki. Podsumowując:
Komfort pracy: rewelacja. Rękojeść wygodna, nie dostałem odcisków (a rączki
mam raczej delikatne). Nie ma jelca, ale KT zaczyna się dość daleko od rękojeści,
więc jest bezpiecznie. Poza tym jest jeszcze linka. Szlif pełny convex
w terenowych zastosowaniach sprawdza się wyśmienicie. Krawędź mocna, ale cieniutka,
dzięki czemu tnie jak brzytwa. Po powrocie do domu i porządnym umyciu delikwenta
nie stwierdziłem żadnych wyszczerbień KT. Druta, pofalowań KT, ani innych sensacji
też nie było. Jest nadal na tyle ostry, że tnie papierki. Pod światło widać jedynie
dwa małe wybłyszczenia, które można by zapewne zlikwidować dwoma - trzema pociągnięciami
na białych prętach, ale ponieważ to convex - mam zamiar utrzymać ten szlif, pobawię
się więc podkładką i papierem ściernym.
Na
koniec, kilka słów wyjaśnień. Celem wypadu nie był test noża. Test robiłem przy
okazji, dlatego też nie budowałem schronienia sam, wyłącznie nessmukiem, bo inni
w tym czasie by się nudzili. Test, można powiedzieć, nie jest "pełnowartościowy",
bo nie próbowałem na przykład batonowania - prawdopodobnie dałby radę,
bo to solidny fulltang, ze szlifem convex, 11 cm głowni. Nie batonowałem
... - bo zwyczajnie nie było takiej potrzeby. Nie kopałem też w ziemi, bo mieliśmy
saperkę, poza tym kopanie błyskawicznie tępi, a nie miałem ze sobą żadnej ostrzałki
ani papieru ściernego. Raz nóż znalazł się w ziemi, wbił go w ziemię kolega, któremu
pożyczyłem na chwilę podczas prac kuchennych. Nie oprawiałem ani nie skórowałem
zwierzyny, bo nie jestem myśliwym, ani kłusownikiem. Nie próbowałem też rzucać
nożem, nie pasjonuję się tą dziedziną, nie sądzę też aby George W. Sears rzucał
swoim nożem. W końcu był traperem i podróżnikiem, a nie cyrkowcem i sztukmistrzem.
Do tego, do czego został stworzony - czyli jako nóż roboczy w teren, Nessmuk nadaje
się doskonale. Projekt Sersa jest moim skromnym zdaniem przemyślany i ponadczasowy,
zaś wykonanie Tlima - godne tego projektu. Vick Zobacz
również: - Dla
kogo i do czego noże serii FG od Tlima (Pikom) - Jeden
z pierwszych noży skandynawskich..(U99) - Bushcrat
2 FG (allmadey) - Skandynawek
w Bieszczadach (vrtel) -
Tlim skandynawopodobny FG (Sybir) -
Bushcraft FG (Vrtel) - Mały
Skandynawek FG (Kangoo) - Jak
ostrzyć noże - Przeglą ostrzałek (Melon) - Czym
nóż jest, a czym już nie (Esthan) - Stal
na noże (kali) -
Dlaczego stal węglowa (Kangoo) -
Dlaczego custom (Kangoo) -
Jak naostrzyć nóż wg Kangoo
|